Przepraszam Was za to, że tak długo nie pojawiał się rozdział pierwszy, ale oto i jest :) Nie dodawałam go tak długo, ponieważ kiedy zaczełam pisać zepsuł się komputer na, którym był rozdział. A kiedy napisałam go to moja Beta całkowicie się nad nim załamała :D
Ale teraz już jest. Może nie jest idealny, może wszystko za szybko się dzieje, ale ciesze się, że w ogóle coś napisałam.
Zapraszam do czytania i śle podziękowania dla mojej Bety - Rozalii Malfoy.
_______________________________________________
Przez okno
wpadały promyki słońca padając na twarz Harry’ego. Nastawał świt, a z nim
kolejny dzień pełen prób porozmawiania z rudowłosą dziewczyną.
Szatyn nie mógł
spać, więc ubrał się, i zszedł na dół do kuchni, marząc o zjedzeniu czegoś. Na
dole siedział Pan Weasley pijący herbatę i przeglądając nowy numer Proroka
Codziennego.
- Dzień dobry Panie Weasley - powiedział Harry jakby od
niechcenia.
- Witaj Harry. Dobrze się składa, że widzę Cię tu, ponieważ
muszę z Tobą poważnie porozmawiać. Na tematy, których nie powinienem poruszać,
ale że nikt Cię wcześniej nie poinformował, to widocznie ja muszę się tym
zająć. powiedział rudowłosy odkładając Proroka Codziennego.
- Niech zgadnę…, chodzi o wydarzenia z czerwca? - mruknął
wybraniec.
- Tak, otóż zabiłeś Voldemorta. - Odkąd Harry, go zabił nie
wielka ilość ludzi boi się wypowiadać jego imię. Wszystko stało się tak jak
dawniej. Śmierciożerców wyłapują Aurorzy. - Ale jak wiesz Bellatrix Lestrange,
była największą sługą Voldemorta. Chce się zemścić za zabicie, jak to śmierciożercy
mówią? Czarnego Króla… - mówi
- Czarnego Pana - poprawił Harry, coraz bardziej zaciekawiony
rozmową.
- No właśnie. Czyli podsumowując Lestrange chce Cię… - urwał
Pan Weasley
- Zabić? Panie Weasley, wiem na tyle dużo, żeby uważać
wystarczająco. A to chce mi Pan przekazać? – nie czekając na odpowiedź
kontynuował. - Po wakacjach chcę złożyć papiery na Aurora. - A czy jesteś tego
pewien? Zawód Aurora to nie lada wyzwanie, i wiedz, że możesz zginąć - Artur
dwa ostatnie słowa powiedział szeptem.
- Panie Weasley, przez te kilka lat walki , z Voldemortem i
jego poplecznikami zrozumiałem, że co mnie nie zabije, to mnie wzmocni.
- Tak ale…
- Arturze! Czy Ty nie powinieneś być już w pracy!? -dobiegł
ich głos Molly Weasley.
- Och Molly! Zagadałem się z Harry’m i nie patrzyłem na
zegarek! Dziękuję kochanie za przypomnienie - pocałował żonę w policzek i
poszedł w stronę drzwi. Kiedy dotknął klamki odwrócił głowę w stronę Harry’ego:
- I pamiętaj Harry, bądź ostrożny. - powiedział tak by tylko
wybraniec usłyszał, skinął i wyszedł.
***
Kłótnie, gra w
quidditcha, leniuchowanie. Tak właśnie wyglądał zwykły dzień Harry’ego i Rona. Dni
zamieniały się w tygodnie, a z każdym tygodniem, było już bliżej do początku
września.
Był ostatni
sierpnia, kiedy rudowłosy mężczyzna przemierzał korytarze Ministerstwa Magii. W
końcu dotarł przed drzwi do których zmierzał, drzwi do gabinetu samego Ministra
Magii. Delikatnie zapukał dwa razy.
- Proszę - powiedział mocny męski głos. Mężczyzna uchylił
drzwi kawałek się wychylił.
- Można?- zapytał
- Jasne Arturze. Co Cię do mnie sprowadza? - Kingsley
Shacklebolt, wstał i wskazał ręką fotel na którym Pan Weasley może usiąść.
- Myślę, że już się domyślasz. Jutro Harry Potter, chcę
przyjść złożyć papiery na stanowisko Aurora. Mam nadzieje, że na ten czas
będziecie używać środków bezpieczeństwa. - powiedział Artur siadając na swoje
miejsce. Shacklebolt również usiadł.
- On wie już, że śmierciożercy chcą go dopaść? – zapytał Pan
Weasley, kiwnął głową. - A wie o tym drugim?
- Nie powiedziałem mu o tym drugim. Myślę, że powinnyśmy ją
znaleźć i zniszczyć - westchnął rudzielec.
- Ale tylko on wie gdzie ona jest, a jeśli zacznie się czegoś
domyślać jak będziemy pytać o jej położenie? - Zapytał Minister - Chyba, że…
Chyba, że Twój syn albo Granger coś wiedzą…
***
- Hermiono! Błagam muszę z nim porozmawiać za nim wyjadę do
Hogwartu! Proszę! - prosiła dziewczyna. W tej chwili obie pakowały swoje kufry
do Hogwartu.
- No niech Ci będzie - westchnęła brunetka. - A co jeżeli nic
z tego nie będzie? - rudowłosa dziewczyna, spojrzała smutno w oczy Granger.
- Musisz mnie dołować? - spytała pochmurnie Ginny.
- Przepraszam. - Hermiona przytuliła siostrę, swojego
chłopaka. Ginny i Hermiona wyszły na podwórko, na którym Ron i Harry grali w
quidditcha. Kiedy chłopcy je dostrzegli wylądowali przed nimi. - Ron, mam do
Ciebie prośbę - zaczęła Hermiona. Tak naprawdę nie miała żadnej prośby, ani nic
w tym stylu, po prostu chciała go odciągnąć od siostry, żeby ta spokojnie
porozmawiała z Harry’m.
- Co się stało kochanie? - spytał zaciekawiony Ron.
- Ale wole na osobności - uśmiechnęła się brunetka. Rudzielec
odwzajemnił ten gest, a kiedy jedną nogę postawił przed drugą odwrócił się
szybko, i spojrzał najpierw na Harry’ego, później na Ginny a potem znów na
Harry’ego. I wtedy zrozumiał.
- Ale my z Harrym musimy dokończyć…
- Idź, ja poczekam – przerwał
mu szatyn. Rudzielec wiedział, że nie ma szans i musi iść. Ale tak bardzo bał
się, że Harry zrani Ginny. Westchnął, odwrócił się w stronę swojej dziewczyny i
ruszył za nią. Wybraniec był tak podekscytowany, że nie wiedział od czego
zacząć. Czuł jak wnętrzności mu się przekręcają. Stali chwile w ciszy, a może
to nie była chwila? Może to były minuty. Może godziny. Sam nie umiał tego
określić. Na początku czuł na sobie wzrok ukochanej, później już nie. Kiedy
wreszcie wszystko poukładał zaczął mówić.
- Ginny ja… - urwał ale nie dane mu było dokończyć, bo Pani
Weasley zawołała ich na obiad. W duchu karcił się za to, że miał okazje
porozmawiać z Ginny i w taki sposób wszystko spaprał. Rudowłosa czuła dokładnie
to samo. Dlaczego życie musi być takie ciężkie? Oboje czują to samo, ale żadne
tego nie umie pokazać.
***
Nastał pierwszy
września. Harry chciał pojechać z Ginny, Hermioną Państwem Weasley na Peron 9 i
3/4. Zgodzili się. Wszystko przypominało ten sam Peron, na którym był dwa lata
temu. Tamte wydarzenia były taki odległe… Ale dość już o tamtych czasach.
Ważniejsze jest tu i teraz.
Kiedy dziewczęta
wsiadły do pociągu, wybraniec stał z rękami w kieszeniach, przypatrując się mu
się dokładnie. Nagle poczuł dotyk na ramieniu. Zanim zdołał się odwrócić
usłyszał:
- Harry próbuję z Tobą porozmawiać o tym od dwóch miesięcy.
Mam mało czasu bo za chwile pociąg rusza. Powiem szybko. Kocham Cię i nigdy nie
przestałam.
Szatyn niewiele myśląc odwrócił się w stronę Rudowłosej
dziewczyny i pocałował ją. Był to tak samo cudownych pocałunek, jak ich
pierwszy, a może i cudowniejszy? Całkowicie się w sobie zatracili. Harry złapał
twarz dziewczyny w swoje dłonie, ta natomiast położyła ręce na jego ramionach.
Usłyszeli sygnał, że za chwile pociąg odjeżdża i w końcu się od siebie
oderwali. Popatrzyli sobie chwile w oczy. Harry nachylił się by móc powiedzieć
jej coś do ucha.
- Też Cię kocham i
nigdy nie przestałem Ginny Weasley – wyszeptał.
Nie wiem kiedy pojawi się kolejny rozdział.
Patrycja Potter.